niedziela, 19 stycznia 2014

11. / Piękny Wschód czyli Lucjan w Lublinie.

Przy okazji weekendowych odwiedzin Lublina postanowiliśmy zabrać z nami Lucjana. Październik sprzyjał spacerom, więc odbyliśmy krótką wycieczkę lubelskim traktem królewskim.

Rozpoczęliśmy na Placu Litewskim pod tzw. baobabem, który tak naprawdę jest czarną topolą, ma prawie dwieście lat i ewidentnie najlepsze lata za sobą. Tym niemniej jest charakterystycznym punktem na mapie miasta i miejscem spotkań młodych i nieco starszych. Lucjan miał chęć whasania na drzewo, jednak udało się go powstrzymać. J


Plac Litewski można nazwać placem pomników – znajduje się tam pomnik konny marszałka Piłsudskiego, pomnik upamiętniający Konstytucję III Maja, pomnik-grób nieznanego żołnierza oraz najstarszy z nich – pomnik Unii Lubelskiej. Sama nazwa placu wzięła się z 1569 roku, gdy podczas podpisywania unii polsko-litewskiej, na tym terenie obozowała strona litewska.



Idąc dalej popularnym „deptakiem”, czyli pieszą częścią Krakowskiego Przedmieścia napotkaliśmy koziołka (z lubelskiego herbu). Koziołek częstuje wodą, z czego nasz Lemur chętnie skorzystał.



Na końcu deptaka przy Placu Łokietka znajduje się Nowy Ratusz – dawniej kościół, który po różnych perypetiach został zaadaptowany na siedzibę władz Lublina. Kita Lucjana wskazuje balkon, z którego codziennie w południe jest odgrywany miejski hejnał.



Po drugiej stronie Placu wyłania się dostojnie Brama Krakowska, czyli jedna z kilku bram wiodących na lubelskie Stare Miasto. Przed bramą przemyka trolejbus – Lublin jest jednym z trzech miast w Polsce, gdzie można się przejechać autobusem z szelkami na prąd. J Lucjanowi tym razem nie było to dane, ale wszystko przed nim. J



Na rynku Starego Miasta większość miejsca zajmuje budynek dawnego Trybunału Koronnego. Jednak Lucjan był bardziej zainteresowany wmontowanymi w bruk monetami – Unidukatami, które zostały wydane z okazji 440. rocznicy Unii Lubelskiej.

 

Idąc dalej ulicą Grodzką trafiliśmy na Plac Po Farze. Lemur z chęcią brykał po pozostałościach kościoła farnego, które zostały wyeksponowane na placu.


Oficjalnym hasłem Lublina jest slogan „,miasto inspiracji” – jak wiadomo,  w mieście inspiracji nie może zabraknąć miejsc inspiracji. Do jednego z nich Lucjana szczególnie ciągnęło – był to minibrowar przy Grodzkiej 15. Prawie daliśmy się skusić. J


Po opuszczeniu Starego Miasta ruszyliśmy ulicą Zamkową w stronę Zamku Królewskiego, którego najstarsze części (donżon oraz kaplica św. Trójcy) powstały w czasach Kazimierza Wielkiego, który jak pamiętamy „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”. Pod ulicą Zamkową znajduje się brama, której historyczna nazwa do dziś budzi niedowierzanie – była to bowiem „Brama Zasrana”. Jednak Lucjana bardziej ciągnęło w stronę zamku i tam też poszliśmy. J


U podnóża zamku znajduje się Plac Zamkowy, który okala szereg kamienic. Właściwie w każdej z nich można zjeść lody lub gofry – co też wspólnie z Lucjanem uczyniliśmy. Pyycha!


Na koniec wycieczki kupiliśmy typowo lubelski przysmak, czyli cebularza. Razem z Lucjanem nie mogliśmy się doczekać, aby go jak najszybciej zjeść. J




Weekend minął bardzo szybko, jednak już niedługo zapraszamy na opis kolejnej wycieczki!

2 komentarze:

  1. Świetnie przedstawiliście Lublin. Nie miałam pojęcia, że to miasto ma tyle wspólnego z historią Polski, chociaż w sumie w czasie czytania posta uświadomiłam sobie, że owszem, pamiętam z historii, że uczyłam się o takich wydarzeniach. Lublin nadal jest u mnie na liście miejscowości w Polsce, które chce zwiedzić, jednak na razie jakoś mi nie po drodze... Może w tym roku w końcu mi się to uda ;) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Donżon, a tak właściwie stołp jest starszy niż Kazimierz Wielki!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...